Zapraszam Was na ostatni już post z serii Australijskiej. Zdjęcia są poukładane chronologicznie, więc ten post jest z końcówki mojego pobytu na Antypodach.
Kangury- wizytówka Australii. Zobaczyć je wolo żyjące to wspaniałe i nietypowe przeżycie. Na początku baliśmy się, że nas zaatakują, ale widocznie były przyzwyczajone do ludzi.
Na zachodzie jest mnóstwo restauracji, barów z jedzeniem azjatyckim. Ja uwielbiam orientalną kuchnię, więc nie było problemów z obiadem :).
Zdjęcie powyżej też robione ''na kangurach'' ale bez nich :). Dodałam je, ponieważ mi się podoba, ale w rzeczywistości widok za mną zapierał dech w piersiach. Jest to Churchill National Park.
Miasteczko w St. Kilda. Jego budowa bardzo mi przypomina Miami na Florydzie. Jest tam nieziemsko...W pobliżu znajduje się Luna Park oraz najpopularniejsza plaża Melbourne- St. Kilda beach.
Piękne paprocie na górze Dandenong.
To już centrum Melbourne. Jak można zauważyć drzewa są tutaj pomalowane farbą. Można również spotkać, że są poubierane w wełniane sweterki. Czemu to służy- nie wiem ale może po prostu chodzi o przyciągnięcie turystów :).
Ostatnie zdjęcie zrobione na Antypodach. Niestety powroty są najgorsze. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się odwiedzić ten cudowny kraj.
Już w Europie! Widok na Alpy we Włoszech :).
Podsumowując moją serię chciałbym powiedzieć, że Australia obecnie zalicza się do najpiękniejszych krajów, jakie odwiedziłam. Europę bije o głowę, a Amerykę delikatnie przeskakuje ;). Mam nadzieję, że również będziecie mogli ją odwiedzić.
Dziękuję za wszelkie komentarze, które motywują mnie do działania.
Do następnego!